w końcu ciąg dalszy
Po przydłuuugawej przerwie w końcu coś drgnęło. Płyty mfp zostały przybite i mamy prawie sufit. Trochę się na mnie Bobowie naklęli, za to że płyty takie grube i takie ciężkie, i że tzreba je tak wysoko wciągać, no ale przecież na strychu będzie stało tyle pudeł z pierdołami, że coś musi je utrzymać:). A stryszek wyszaedł taki fajny, że myślimy zrobić tamkiedyś dzieciakom plac zabaw:)
W kotłowni też ruszyły ostatnie tynki, przygotowanie pod płytkowanie i powieszenie rozdzielni. Akurat tutaj tynki piękne nie muszą być. I tak przykryją je płytki.
Przyleciały też małe psuje i prócz tego, że wychowały na naszym poddaszu już kilkanaście pokoleń to przy okazji obdziobały folię :(. Więc z racji urazy, fotki gniazdka i jajeczek i pisklaczków nie będzie...